sobota, 8 listopada 2014

Krem wybielający z wit.C, kwasem kojowym i innymi [przepis]

Dziś zapraszam do wykonaniu własnego kremu na przebarwienia z e-naturalne.pl

Zapowiada się obiecująco. Przeglądałam wiele receptur i gotowych zestawów i ten wydał mi się najodpowiedniejszy dla znajomej, która szukała czegoś na przebarwienia, a nie zdecydowała się na zalecany przez lekarza Cosmelan 2 (analizę składu Cosmelanu zobaczysz TUTAJ! ).
Moje wrażenia będę opisywać  na każdym etapie wykonywania kremu.
Na początku spójrzmy co będzie nam potrzebne:
FAZA A:
Kwas a-liponowy – 0,5 g

Olej z kiełków pszenicy – 3,5 g

FAZA B:
Woda (demineralizowana, destylowana)– 7,5 g/ 7,5 ml

Kwas kojowy – 1,5 g 
FAZA C:

Baza kremowa - 30 g

Olejowa witamina C - 2,5 g

Ekstrakt z liści mącznicy - 1 g

Darkout – 1 g

Kwas L-mlekowy – 1 g - do regulacji pH

Witamina E – 0,5 g 

FAZA D:

Zagęszczacz polimerowy - 1 g

DODATKOWO:

Pipeta jednorazowa

Szpatułka drewniana

Naklejka

Słoiczek plastikowy na krem.



W zestawie mamy wszystko dokładnie odmierzone i podpisane, z wyjątkiem wody demineralizowanej, którą kupimy np. na stacji benzynowej lub w większym sklepie za grosze (ja swoją, firmy "kciuk", kupiłam za góra 2zł).

Z wielkim optymizmem podeszłam do tego zadania. Jak było? Zobaczcie sami:

Instrukcja:

  • Sprawdzenie kompletności otrzymanego zestawu oraz przygotowanie dodatkowych składników. 
  • Przygotowanie stanowiska pracy z zachowaniem podstawowych zasad higieny.
Ok, wszystko jest, spirytuskiem odkażone, lećmy dalej..
  • Przygotowujemy 3 naczynia (zlewki, szklanki) na fazy A, B i C. W międzyczasie szykujemy łaźnię wodną.  
  • Do pierwszego naczynia przekładamy bazę kremową. 
Pojemniki z apteki królują w moim "laboratorium"
  • W drugim naczyniu umieszczamy składniki fazy A (olej z kiełków pszenicy oraz kwas a-liponowy) i umieszczamy je w łaźni wodnej. Podgrzewamy powoli (max. do 35 st. C), mieszając, do całkowitego rozpuszczenia się kwasu. 
  • Po rozpuszczeniu się kwasu, czekamy aż przestygnie do temp. pokojowej, nastepnie przelewamy go do zlewki z bazą, po czym dokładnie mieszamy.
I tu coś poszło nie tak. Gdy wsypałam kwas do oleju, większość kwasu zbryliła się i powstała gumowa gruda kwasowa. Próbowałam to jakoś rozmieszać... w życiu!
Wygląda ślicznie
Pomyślałam, trudno, nie będzie mi glut kremu rujnował. Poza tym, kwas a-liponowy jakimś tam cudem świata nie jest, także machnęłam ręką na ten psikus. Farfocla wyrzuciłam, a płynny roztwór kwasu grzecznie przestudziłam i dodałam do bazy.
  • W trzeciej zlewce umieszczamy składniki fazy B (wodę, kwas kojowy). Podgrzewamy w łaźni wodnej do momentu rozpuszczenia kwasu.  
  • Odstawiamy do lekkiego ostygnięcia (ok. 35 st. ).
  • Następnie zawartość przelewamy do zlewki z bazą kremową. Mieszamy dokładnie.


Tutaj wszystko poszło jak należy :D
  • Do otrzymanego kremu dodajemy pozostałe składniki z fazy C (mącznicę, darkout, witaminę E, witaminę C oraz na koniec kwas L-mlekowy w celu regulacji pH).
  •  Na koniec dodajemy zagęszczacz polimerowy i mieszamy krem do momentu jego zgęstnienia.  
Jak zawsze pod koniec robienia kremu, dotyka mnie obawa, że wyjdzie za mało, ale mimo braków kwasowych, kosmetyk wypełnił pojemnik po same brzegi. Krem ma delikatny, nienachalny zapach i lekko brązową barwę.


Uwagi końcowe:

Pomijając incydent z kwasem a-liponowym, krem wykonywało się całkiem przyjemnie.

Od strony technicznej muszę jednak trochę ponarzekać.
Po pierwsze, sztywne pojemniczki z których bardzo trudno było wydobyć gęste płyny, które były w ilości np. jednej kropli. Pomocna okazała się szklana bagietka, którą w miarę sprawnie udało się wydobyć składnik z opakowania..
Po drugie, plastikowa pipetka... do luftu!
Tak niewygodnego "urządzenia" pomiarowego dawno nie widziałam. Macie strzykawki, łyżeczki, cokolwiek, to to bierzcie,a pipetką możecie.. no nie wiem...poić małe chomiki? :D
Poza tym, wszystko wspaniałe, elegancko podpisane i popakowane.

Myślę, że krem naprawdę świetnie się sprawdzi jako nocna kuracja rozjaśniająca przebarwienia szczególnie poprzez zastosowanie różnych  składników rozjaśniających.

Jeżeli problem przebarwień nie jest Wam obcy, polecam uzupełnić pielęgnacje lekko złuszczającym i jednocześnie nawilżającym tonikiem np. z kwasem glikolowym (przepis TUTAJ!).
Oczywiście kluczowym punktem w walce z przebarwieniami jest również odpowiednia ochrona przeciwsłoneczna (nawet jesienią i zimą!).

To tyle na dziś. Jeżeli macie własne sprawdzone sposoby na przebarwienia, piszcie w komentarzach,
Pozdrawiam!

1 komentarz :

  1. Anonimowy07 maja, 2016

    Robilam ten krem. Tez wyszedl mi glut z a-kuponowego. W dodatku krem z każdym dniem coraz bardziej śmierdzi . Nie wiem czy powinnam go dalej uzywac

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...